Wszystkich mnie czytających, przepraszam, jeśli moimi postami nieco urażam. Piszę otwarcie i szczerze, o nas jako małżonkach życiem doświadczonych, a także o tym co dzieje się w naszym wieloletnim związku, który przeszedł przez słoneczne dni jak i burzliwe, ale mimo to nadal jesteśmy razem i nic nie rokuje naszego się rozstania, tym bardziej w tak dojrzałym wieku. Moimi postami, pragnę pokazać, że można do wspólnego małżeńskiego życia i wiążącymi się jak niekiedy różnymi w nim perypetiami, nadal z sobą zgodnie i przyjaźnie funkcjonować. Ponieważ, nie sztuką jest zmiana męża czy żony, na nowszy model, który wcale nie zapewnia spokoju ani stabilizacji życiowej w nowym związku a jedynie co, to może prowadzić do dalszych nikomu niepotrzebnych konfliktów dla każdej ze stron. Natomiast, kiedy się coś zaczyna w związku walić i sprawiać życiowe trudności, to należy wspólnie dojść do ich źródła i sobie je nawzajem na spokojne wyjaśnić, by sytuacja uległa zmianie na lepsze a nie na gorsze i to właśnie chcę pokazać w moich postach, że jest to możliwe. Dlatego, że ciągłe z sobą walczenie nie prowadzi do niczego dobrego a rozstanie, nie gwarantuje nikomu tego co każda ze stron oczekuje od swojego małżonka. Posty moje, mają uświadomić co niektórych, którzy znajdują się w małżeńskich tarapatach, że można i należy dojść do wzajemnego kompromisu pomimo zróżnicowanych charakterów, poglądów i potrzeb życiowych, tak mężczyzny jak i kobiety. Pisząc tak a nie inaczej, chciałam by moje posty nie były smętne i nudne o tak ważnej tematyce jak małżeństwo, toteż piszę je szczerze i dokładnie jak jest w naszym związku czyli, nieco z humorem i uśmiechem :) który nam przez te wszystkie lata towarzyszy, z którym również jak niekiedy trzeba podchodzić do różnego rodzaju sytuacji, jakie często we wszystkich małżeństwach się zdarzają. Albowiem, nie ma domku bez ułomku ani też idealnych małżeństw, tym bardziej ludzi bez względu na osobę bo jakby nie było, to każdy z nas zarówno posiada zalety a także i wady nad którymi trzeba nieustannie pracować tj by zalety się doskonaliły, dzięki czemu eliminują się wady i co sprawia, że z latami związek również się doskonali i zacieśnia wzajemnie uczucia. W moim dzisiejszym poście, wyjaśniam co i dlaczego tak piszę i nie ukrywam, że liczę na zrozumienie moich treści jakie na moim blogu publikuję, nie dla tego by kogokolwiek nimi denerwować ale dlatego, by nadać trudnym małżeńskim sprawom życia choćby troszeczkę uśmiechu i pozytywnego myślenia, na tematy niemal każdego z nas dotyczące. Dziękuję, za odwiedziny, czytanie i komentarze, a szczególnie za Blogową Przyjaźń :)
Miłej i pogodnej wiosennej niedzieli wszystkim życzę...
Kochana, ogromnie się cieszę, że Ci się udaje, że jesteś szczęśliwa,że sobie radzisz z trudnościami. Jest bardzo potrzebne wiedzieć,że wysiłek się opłaca. Jak wiesz bywa też inaczej i z tym też trzeba się pogodzić ale nie bez walki. Po 25 latach małżeństwa biorę rozwód, zanim do tego doszło wpadłam w ciężką depresję, ludzie nie zawsze są dla siebie wsparciem i nie raz, można dopiero pomyśleć pozytywnie jak cię druga połowa nie dołuje. Ale,żeby się o tym przekonać, trzeba dużo przeżyć> No nic, mam nadzieję, że mój post Love Story podobał Ci się i wiesz,że mam bardzo dobre intencje, tylko zdrada świadczy, że druga osoba niekoniecznie. Pozdrawiam serdecznie i wiele szczęścia małżeńskiego :-D
OdpowiedzUsuńJak sama wiesz moja droga, nie jest łatwo radzić sobie z trudnościami życia, ani też z mężczyznami. Mimo wszelkich trudów, można powiedzieć, że mi się udało zawalczyć o to nasze małżeńskie szczęście na obecny czas. Chociaż, też były wzloty i upadki nas dwojga, bo mężuś uparty jak dziecko a mnie to niekiedy bardzo złościło i bywały dni, że ciężko było nam z sobą być i spokojnie rozmawiać. No ale czas robi swoje, bo z czasem człowiek inaczej zaczyna patrzeć na świat jak też i na samo życie, które między innymi nasuwa wiele rozwiązań na miniony i przyszły czas. Po zatem, mimo różnego rodzaju małżeńskich niesnasek do których przyczynialiśmy się oboje, zaczęliśmy się bardziej doceniać i szanować, dochodząc tym samym do wniosku, że jednemu bez drugiego byłoby jeszcze ciężej. Tak więc, kiedy ja mam zły dzień bo i tak też bywa, to mężuś mnie pociesza a kiedy on nazbyt dziecinnieje i marudzi, ja obracam to w humorystyczne scenki z uśmiechem na twarzy ze ściereczką w ręku, co mężusiowi przywraca równowagę i uśmiech no i wtedy oboje z siebie i naszych słabości się śmiejemy, ot tak po prostu i wspólne latka nam lecą :) a czym dłużej, to trudniej byłoby się rozstać. Rozumiem Cię i bardzo Ci współczuję, z powodu braku wyrozumiałości Twojego męża a szczególnie z braku szacunku do Ciebie, co też mnie bardzo smuci. Bo chociaż u nas różnie bywało, to jednak wspólne dochodzenie do kompromisu uratowało nasz związek. Natomiast, moja siostra była w podobnej sytuacja do Twojej i także ich związek zakończył się rozwodem. Niestety, tak bywa kiedy jest brak zrozumienia i poszanowania a do tanga trzeba dwojga, jak to mówi przysłowie. Również, z siostrą bardzo przeżyłam rozpad jej małżeństwa, które miało na nią silny wpływ i wpadła w depresję, no ale jest już wszystko w porządku z czego bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że i Tobie uda się z tego wszystkiego wyjść na prostą i będziesz szczęśliwa, czego Ci z serca życzę. To prawda, by drugiego człowieka zrozumieć to trzeba bardzo chcieć, lub boleśnie samemu przez życie przejść. Jesteś wspaniałą osobą i wierzę, że dasz radę pokonać wszystkie trudności jakie przed Tobą stoją i że słońce zapuka do Twoich dziwi. Serdeczności Marzenko :)
UsuńDzień dobry :)
OdpowiedzUsuńI mamy wiosnę!!!! Miłego dnia życzę :)
Witam Cię Agatko. Dziękuję z wzajemnością :) No właśnie, już wiosna i byłam dziś w ogrodzie się trochę po gimnastykować. Obiadek zjedzony i teraz chwilka na pobycie na blogu :)
Usuń